Kiedy otchłań patrzy na ciebie, wcale nie ma pewności, że to ty zacząłeś całą tę hecę.
To jasne, że w sprawie gapienia się na otchłań Nietzschemu wcale nie chodziło o pierwszeństwo. Ale w tym wzajemnym podglądaniu otchłań może być wszystkim tym, co znajduje się na zewnątrz człowieka. Całe to zewnętrze – inni ludzie i ciekawe czasy - jest na tyle ważne, aby móc stać się niemałą częścią powstającej sztuki. Tak chwyta się Zeitgeist, a tak Zeitgeist zadamawia się w rzeczach i osobach, podrzucając nowe lęki i najciekawsze dla nich kształty.
O, kształty - a jak i one, to i ciała. Weźmy na przykład spielbergowskie Szczęki - gdzie rekiny mają apetyt na to, aby pożreć miasto; albo hitchcockowskie Ptaki, bo na podobny pomysł wpadają tam ptaki. Albo The Black Hole Charlesa Burnsa, z tajemniczą chorobą weneryczną, która zniekształca ciała okolicznych dzieciaków. To są fantastyczne kształty. Cały urok w tym, że nie da się żadnego z nich zredukować do jednej otchłani, jednego przestrachu - to nie jest po prostu AIDS, niesubordynowana natura, rozsierdzony kapitał. Tutaj coś, co wygląda jak rekin i kłapie zębatą paszczą wcale nie oznacza, że musi być tylko rekinem. Całe szczęście.
Na wystawie NO FEARS otchłań przyjmuje przede wszystkim kształty ciał i ciałopodobnych struktur, spalonych do kości, najfantazyjniej spęczniałych, zawilgoconych i ledwie rzucających cień. Ale żadne to drżące ciała. Nie ma rekinów, bo stare, dobre czasy skutecznego straszenia plażowiczów rekinem minęły. Dziś na hasło „rekin” na plaży pojawi się kolejka gapiów. W galerii sztuki, na wystawie z lękiem w tytule może się pojawić kolejka nie mniejsza; kolejka chętnych jeszcze raz podejrzeć otchłań i kolekcję jej kształtów.
***
W tej kolekcji są kształty zupełnie znajome - jak las, jak koń, jak uczta. Są typowe zaplecza, podwórka i dywany. Cieliste bloby i pęczniejące w oczach purchle - całkiem nieobce tym, którzy ciała posiadają. Tyle, że w tej swojskości wszystkie te sprawy prześladuje nadmiar albo niedomiar; ściany zaczyna porastać nadprogramowy ornament, wodny chwast z trudem da się wcisnąć z powrotem w piach, z mokrej miazgi zaczyna wystawać szkielet, drzewa zamiast rosnąć z leśną swobodą zaczynają układać się w kratownicę. Nie do końca wiadomo, co konkretnie powoduje te anomalie i czym dalej grozi ich rozrost, ale wiadomo z jakiej rzeczywistości pochodzą i które zewnętrze je prześladuje. A choć powstały w najciekawszych czasach, nie mogą być bardziej groźnie od prawdziwego zewnętrza. Bo gdyby były – nie dałoby się ich zagonić do jednej przestrzeni bez obaw o pokąsanie publiczności.
Gdyby dorwał się do nich jakiś Niemiec, klepnąłby się w uda, mówiąc „z tego Zeitgeistu to żeście niezły Zeitkörper* skecili”.
(Tak Nietzsche nigdy nie powiedział i chyba nie klepał się w uda. Ale mógłby).
* Jeżeli Zeitgeist tłumaczyć można jako duch czasów, to Zeitkörper będzie po prostu tych czasów ciałem.